poniedziałek, 8 września 2014

Teardrops 6. | Jestem Jake |

Włączcie :*

Biegłam przez bardzo wysoką trawę, która prawie w całości mnie zasłaniała. Cały czas się śmiałam i śpiewałam. Uciekałam polaną, próbując schować się przed Coltonem. Bawiliśmy się w chowanego. Wbiegłam do niedużego lasku za naszym domem. To miejsce było dla mnie najlepszą kryjówką od dzieciństwa. Zawsze chowałam się za wielkim dębem, tak, żeby Colton mnie nie znalazł. Opierałam się plecami o drzewo. Usłyszałam za sobą kroki i chciałam się roześmiać. Moje oczy zostały zakryte.

-Znalazłem Cię.

Zaraz, zaraz. To nie jest głos Coltona. Jego szept rozpoznam z daleka. Zostałam gwałtownie odwrócona.
Moim oczom ukazał się mój tata. Z uśmiechem na ustach, odetchnęłam spokojnie. Tata uśmiechnął się.
Po chwili zza jego sylwetki, wyszedł Colton, ale nie sam...
Był prowadzony przez jakiegoś dużego faceta. Popatrzyłam zdezorientowana na tatę, a on zza paska spodni, wyciągnął spluwę. Strach zaczął budować się w moim ciele, zaczęłam drżeć i szlochać.

-Albo ja Ciebie zabije, albo Ty zabijesz jego Skarbie...

Co? Tato co się stało? Dlaczego każesz mi go zabić? Po chwili niepewności podniosłam spluwę i przyłożyłam do swojej skroni. Widziałam w oczach Coltona ból. Położyłam palec na spuście i ...

-Zabij mnie!

Po lesie rozniósł się jego krzyk. Pokręciłam szybko głową. Nie mogę zabić własnego brata!
Patrzyliśmy sobie w oczy, tak długo dopóki znów się odezwał.

-Pamiętaj to, o czym Ci zawsze mówiłem, a teraz to zrób.

"Zawsze jestem gotowy za Ciebie zginąć, bo Cię kocham Siostrzyczko."  Powtarzał mi to codziennie do snu. Ale mówił również, że "osoba, która jest nam bliska, nie zawsze okazuję się tą prawdziwą." Zawsze porównywał ją do taty...
Czyli on próbował przez to powiedzieć... Że tata, tak na prawdę nie był naszym tatą!?
Spojrzałam ostatni raz w oczy Coltona i ponownie przystawiłam pistolet do głowy. Zaczął szybko potrząsać głową, próbując mnie zniechęcić. Po lesie rozniósł się huk... Strzał.
Ale to nie ja strzelałam. To ten koleś!
Colton opadł na ziemie, a jego wzrok był nieobecny. W moich oczach pojawiły się łzy.
Nie mam dla kogo żyć, więc też odejdę. Z takimi myślami, pociągnęłam za spust.

Cała spocona usiadłam na łóżku. Oddychałam szybko i nierówno. Wystraszona błądziłam wzrokiem po pokoju, dopóki nie przypomniałam sobie, gdzie jestem.
Pokój Luke'a.
Otarłam dłonią spocone czoło. Na polu było jasno, przypuszczam, że już mogło być po 10.
Wstałam i podeszłam do jego szafki. Niepewna tego co zobaczę w środku, bardzo powoli odsunęłam drzwiczki. Odetchnęłam z ulgą, kiedy moim oczom ukazały się ubrania.
A co myślałaś głupia, że ma tam trupa? 
Zabrałam jego pierwszą lepszą koszulkę, mając nadzieję, że się na to nie wkurzy.
Poszam do łazienki i wzięłam odprężający prysznic. Po osuszeniu się i ubraniu, rozczesałam wilgotne włosy i spięłam w wysokiego koka.
W salonie spotkałam Grace, która-z tego co widziałam- ćwiczyła jogę. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie i usiadłam na kanapie.

-Chcesz dołączyć?

Zawahałam się przez chwilę Dziewczyna zatrzymała filmik i kucnęła przede mną. Uśmiechnęłam się i skinęłam głową. Złapała mnie za rękę i zaprowadziła do swojego pokoju po czym podała jej ubrania.

- Tylko szybko, bo nam tv zajmą !

 Szybko przebrałam się w łazience i wyszłam. Dziewczyny nie było w pokoju. Kiedy zeszłam do salonu, Grace kłóciła się z bratem o telewizor. Rozglądnęłam się po salonie i na kanapie zauważyłam dwóch nieznajomych chłopców i Ed'a. Ani Grace ani Luke mnie nie zauważyli, za to Ed powiedział coś na ucho, chłopakowi o czarnych włosach, a on wstał i machnął ręką żeby poszła za nim. Weszliśmy do kuchni. Chłopak zabrał się za robienie śniadania DLA MNIE, a ja nie mając co robić nie ukrywajmy że się go boję usiadłam na blacie i patrzyłam na niego. Przyglądałam mu się, kiedy tak krzątał się po kuchni. Miał czarne rurki i białą bokserkę. Był dość wysoki (czyt. miał 2 metry). Jego włosy były koloru czarnego, a oczy brązowego. Wyglądał na dość słodkiego, gdyby nie pełno tatuaży. Po kilku minutach chłopak podał mi talerz z tostami i usiadł obok mnie, słodko się uśmiechnął jedząc swoją porcję co chwilę się na mnie patrzył. Może chce mnie otruć? Szybko pochłonęłam swoje śniadanie i podziękowałam mu. Do kuchni weszła reszta domowników. Usiedli za stołem i patrzyli raz na mnie, a raz na chłopaka obok. Stało się coś?

-Co tam u Was słychać, znacie się JUŻ?

Zaśmiał się chłopak, którego nie znałam i zaakcentował ostatnie słowo. Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co chodzi. Mój towarzysz zrobił smutną minę i opuścił głowę. Wymamrotał pod nosem "ehh znowu?", wstał i poszedł na górę. Jego miejsce zajęła Grace. Uśmiechnęła się delikatnie i wyszeptała, że poćwiczymy innym razem. Dzisiaj był pierwszy dzień, w którym siedziałam z "wszystkimi".
Po kilku minutach siedzenia przenieśliśmy się na kanapę do salonu. Siedziałam pomiędzy Grace a Ed'em. Oglądaliśmy jakieś dziwne filmy, a ja z minuty na minutę robiłam się coraz bardziej znudzona, więc postanowiła wstać i po prostu pójść na górę. Cały czas po głowię chodził mi ten chłopak i to o co chodziło jego koledze. Dlaczego się zawstydził? Przechodząc obok jednego z pokoi, usłyszałam cichy szloch. Przecież wszyscy są na dole.
Otworzyłam drzwi i po cichu weszłam do pokoju. Na łóżku leżał chłopak, który robił dla mnie śniadanie. Wiem, że nie powinnam się wtrącać, ale czułam, że mogę mu pomóc. Usiadłam obok i delikatnie nim potrząsnęłam.

-Co się dzieje?

Spytałam cicho, a chłopak otarł swoje policzki i wyprostował się do pozycji siedzącej. Popatrzył na mnie smutnym wzrokiem i wyciągnął swoją rękę.

-Jestem Jake.
-A ja Shae.

Uśmiechnął się delikatnie, ale nie zabrał ręki. Splótł swoje palce z moimi, co było trochę dziwne.
Popatrzył prostu w moje oczy i jego uśmiech zgasł.

-Dlaczego śmiali się tam na dole?

Chłopak przygryzł swoją wargę, co wyglądało dosyć seksownie. Puścił moją rękę i spuścił głowę. Nastąpiła chwila ciszy.

-Bo ja.. um jestem gejem.

Okej... Trochę mnie zamurowało ale dlaczego się z niego śmiali? Przecież to nie jest choroba. To jego wybór, a może się tai urodził... Że jest gejem to nie znaczy, że muszą się z niego nabijać.
Chłopak patrzył na mnie przerażonym wzrokiem. Spokojnie przecież nic Ci nie zrobię!

-No i chuj z tym.

Uśmiechnęłam się szeroko i mocno go przytuliłam. Chłopak odwzajemnił uścisk i cicho zachichotał.

-Coś czuję, że może być z Ciebie niezła przyjaciółka.









Layout by Switch